Rok 2021 rozpoczął się niespodzianką. Ukazała się książka pt. Ornitologia terapeutyczna. Ptaki - zdrowie -psychika, napisana przez ornitologa prof. dr hab. Piotra Tryjanowskiego i psychiatrę u psychoterapeutkę dr n. med. Sławomira Murawca. A w niej na stronie 101, jako ilustracja rozdziału Midfulness, butelka przeze mnie namalowana, z wizerunkiem bociana białego.
Namalowałem ją na zamówienie, właśnie z myślą o tej książce.
A było to tak. Profesora Piotra Tryjanowskiego poznałem dawno temu w Poznaniu, gdy jeździłem na Wydział Biologii UAM w sprawach mojego doktoratu. Wtedy obaj byliśmy jeszcze bardzo młodzi. I pełni zapału badawczego. Teraz już tylko zapał pozostał.... Czasem się widywaliśmy, częściej korespondowaliśmy na rozmaite, biologiczno-ekologiczne tematy. Niedawno Piotr do mnie napisał: "Czytam Twoją stronę etc. [najpewniej chodzi o blog] i tak wpadłem na nieśmiały pomysł! Z kolegą psychiatrą dr. Sławomirem Murawcem (wygooglaj, bo fachowiec) piszemy książkę o terapeutycznym znaczeniu ptaków i nieco ogólniej - przyrody! Chcemy po każdym z rozdziałów dawać obrazki zaprzyjaźnionych osób, rysujących i malujących! I stąd moje nieśmiałe pytanie! Może zechciałbyś nam podarować jakaś fotkę któregoś z Twoich dzieł, rzecz jasna nawiązującego do ptaków! Honorariów brak, tak jak i sponsora, bo wybieramy wolność, ale rzecz jasna gdy całość dojdzie do skutku to egzemplarz będzie! Dzięki za zrozumienie. (....) Powinno być na koniec kwietnia! Może być gatunek warmiński, bocian biały, dudek albo cokolwiek innego!" I jak było nie odpowiedzieć pozytywnie na tę pasję do niestandardowych działań?
Od Profesora Tryjanowskiego otrzymałem jego książkę "Wino i ptaki" (czytaj więcej o tej książce). Łączy nas niewątpliwie także i to, że zwracamy uwagę na butelki. On głównie na etykiety na butelkach z winem i wszelkie aspekty związane z ptakami, ja patrzę na kształt i barwę szkła butelek. Widzę je całkiem nago, to znaczy bez etykiet. I dostrzegam w nich surowiec do malowania. Do tej pory malowałem rośliny i bezkręgowce, głównie owady. Czasem, na zamówienie trafiały się grzyby i ryby. Ptaków nigdy nie malowałem. Nie miałem więc ani butelek z motywem ornitologicznym ani tym bardziej zdjęć. Odłożyłem więc zadanie na potem.
Okazja do domowego pleneru pojawiła się szybciej niż przypuszczałem. Pierwsze tygodnie społecznej izolacji, związanej epidemią COVID-19 postanowiłem przeznaczyć na malowanie. Wydawało się, że będzie dużo czasu. Myliłem się, zajęć było bardzo dużo, związanych ze zdalnym nauczaniem, uczeniem się nowych narzędzi, szkolenia innych, przygotowywaniem materiałów. Niemniej dwie butelki do książki pomalowałem. Pierwsza była z motywem bociana białego. Bociany kojarzą się ze szczęśliwym dzieciństwem i wakacjach, spędzanych na mazurskiej wsi, w Silginach, niedaleko Lwowca i Dzietrzychowa.
A sama butelka też ma swoją historię. Ma charakterystyczny kształt i kolor szkła. Zawierała wysokoprocentowy destylat. Wcześniej pomalowałem już dwie podobne, jedną otrzymaną od Pani Hanny Fogel. Ale tę sprezentował mi młody chemik z Warszawy. Czyli już trochę się otarła o naukę.
Tak, to nie koniec opowieści. Kilka dni temu spadł śnieg i Ania Wojszel nagrała krótki filmik z jej tarasu. Piękny widok na warmińską okolicę. A dzisiaj ponownie, tyle że już całkiem inna sceneria. Takie samo ujęcie, zaczynające się od bosych stóp. Tyle, że już nie stapiających po marcowym śniegu. I tak narodził się pomysł. Skoro nie możemy spotykać się bo trwa społeczna izolacja, to może trzeba spotykać się wirtualnie? Wcześniej planowaliśmy plener w Wipsowie, u niej na tarasie. Planowaliśmy malowanie starych dachówek i polnych kamieni. W tej przedłużającej się izolacji ludzie wymyślają kreatywnie różne komunikacyjne zabawy. A może by tak spotykać się na wideokonferencjach lub innych "dźwiękowych" pocztówkach? I tworzyć razem, mimo że osobno? Koronawirus zmusza do różnych improwizacji w kontaktach międzyludzkich. I tak oto, od bosych stóp na wiosennym śniegu, powędrował wirus inspiracji. Akurat nie maluję, wszystko już posprzątane. To może opowieści o butelkach? Tym bardziej, że uczę się wykorzystywania kamery i wideo do uzupełniania zdalnej edukacji. Uczę się. Niech będzie więc to nauka od razu czemuś przydatna. Tak powstał poniższy filmik. Druga próba z nową kamerą. Światło nie było dobre, teraz mogę to ocenić i zobaczyć. Trzeba coś zmienić. Bo uczymy się na błędach i ciągle ponawianych próbach. Trzeba wiele razy zrobić coś źle, by w końcu zaczęło się udawać. Trening czyni mistrza. Więc trenuję.
Bardzo interesująca i dość specjalistyczna oferta zważywszy na spis treści. Szczególnie część trzecia, która zapewne jest dedykowana specjalistom. Dwie pierwsze części zapowiadają się interesująco i chyba są ze sabą spójne. Bardzo ciekawa koncepcja połączenie połączenia teorii z praktyką, czy też mindfulness z art-terapią. Szczególnie zainteresował mnie podrozdział ..."w kierunku praktyki" i "Nasze od A do Z". To jednak trzeba by było doczytać szczegółowo. Nie ukrywam, że znam i doceniam efekty pracy twórczej Pana Profesora S. Czachorowskiego i w tym względzie pozostaje skorzystać z jego długoletniego doświadczenia w tym obszarze i pójść śladem jego działań twórczych. Rezultaty podobnych działań bywają zadziwiające i interesujące z punktu widzenia zaangażowania w proces samorealizacji, rozwijajnie zdolności artystycznych i kompetencji społecznych. Zapewne też są wartościowe w aspekcie psychoterapeutycznym poprzez terapu kształtowanie osobowości wyzwolonej tzn. wolnej od ... nałogów, obciązeń cywilizacyjnych, Pogębiając jakość społecznie pożądanych relacji i rozwijając wartościowe formy współpracy stajemy się empatyczni i doceniamy to, co w życiu jest najważniejsze. Rozumiem, że książka połączona z opisem działań (dwie pierwsze części) jest otwartą propozycją i daje możliwość tworzenia własnych rozwiązań na tej podstawie, choćby w ujęciu interdyscyplinarnym. Jeśli tak, to w tym ujęciu sprawdzi się z pewnością koncepcja SPT (Social Presencing Theater) lub mindfulness focusing połączona z zen-coaching' iem. Obie zmierzają w kierunku empatii, jednak od prowadzącego wymagają specjalistycznego podejścia w czasie trwania procesu rozwojowego. Zawsze można uprościć działania wybierając (inne) równie skuteczne metody i narzędzia rozwijające predydpozycje, umiejętności i zdolności w zależności od celu i możliwości odbiorcy. Piszę z pozycji praktyka, którym może być też artysta (niekoniecznie psychoterapeuta), który stworzy taki warsztat pracy, by kreatywnie wykorzystać wartości i możliwości zaproponowane na blogu. Najważniejsze jednak są kompetencje, motywacja i zaangażowanie tych, którzy potrafią wykorzystać te propozycje. Podtytuł "terapeutyczna" daje z pewnością szeroki wachlarz sposobów sprawdzenia tej koncepcji w praktyce, choćby z naukowego punktu widzenia. Działanie w myśl zasady od nauki do praktyki przez doświadczanie to sensowne podejście, które weryfikuje pseudo-naukowe spekulacje i jest ważne z punktu widzenia społecznej akceptacji. Rozumiem, że opisywane działania to otwarta propozycja, która okaże się przydatna do wszechstronnego wykorzystania nie tylko w praktyce psychiatrycznej, psychoterapeutycznej, ale też psycho-pedagogicznej i animatorskiej. Wielowymiarowe i wieloaspektowe spojrzenie/podejście może tylko wzbogacić i uatrakcyjnić tę nowatorską koncepcję. Widziałam już tę książkę rozpropagowaną na innych profilach. Pewnie po przeczytaniu "Ornitologii terapeutycznej" - zbioru esejów z podbudową naukową rozszerzają się pola widzenia i możliwości wykorzystania propozycji w niej zawartych.
OdpowiedzUsuń